czwartek, 30 października 2014

Dobra książka na jesienne wieczory przy winku :)

 Hej dziewczyny , piękne moje :) fajną książkę przeczytałam właśnie skończyłam , biorąc tą książkę do ręki myślałam że będzie to całkiem coś innego liczyłam na coś w stylu " Sex w wielkim mieście " sądząc po tytule ale na szczęście pozytywnie się zachwyciłam :)

 Klub mało używanych dziewic - Monika Szwaja

Klub Mało Używanych Dziewic to – wbrew prowokującej nazwie – coś niemal tak niewinnego jak drużyna harcerska. Matkami założycielkami są cztery niezależne kobiety których celem nie jest złapanie wreszcie chłopa (nie da się ukryć, lata lecą), lecz – w pewnym sensie – poprawianie rzeczywistości. Mają w sobie coś z dzielnych pozytywistek, choć broń Boże, nie są w typie Siłaczek padających na posterunku. Skuteczność – oto ich dewiza. Inteligencja i wdzięk pomagają im osiągać cele. Może nie wszystkie i może nie do końca, ale życie nie ma przecież wiele wspólnego z bajkami poczciwej babuni...

Good Book  :)





 Poniżej macie kilka recenzji książki , żeby nie być gołosłowną i posądzoną o kryptoreklamy 


"Wszystkie powieści Moniki Szwaji, napisane są językiem potocznym i nieszczędzącym humoru. Ze względu na troszkę ich infantylną fabułę, traktuję je, jako przerywnik po przeczytaniu czegoś „bardziej inteligentnego”. Nie oczekuję po jej książkach zbyt wielu ambitnych tekstów, tylko odrobiny zrelaksowania. A ponieważ u Szwaji zawsze znajduję to, czego szukam, jestem jej fanką i uważam, że w kategorii rozrywkowej jest bezkonkurencyjna. Przeważnie są to tzw. babskie czytadła.
Klub Mało Używanych Dziewic założyły cztery; wykształcone, ładne, zgrabne, zaradne i zabawne kobietki. Spotkały się po latach na poprawce z balu maturalnego, są samotne i postanawiają dać światu coś od siebie. Agnieszka, historyk i dyrektorka w prywatnym LO, wciąż jeszcze nie spotkała swojej miłości poza oczywiście tymi w jej fantazjach. Alina pracuje w banku i sama wychowuje nastoletnią zbuntowaną córkę, ale to wychowywanie jakoś nie bardzo jej się udaje. Michalina, pół Polka, pół Irlandka. Projektuje zieleń na cmentarzu. Mieszka razem z bardzo wymagającą i egoistyczną matką. Marcelina jest w ciąży z oślizgłym Mikołajem Firlejem, który przez przyjaciółki nazwany został Szczurkiem. Dziewczyny przeżywają wiele zabawnych perypetii. Agnieszka, jak na pedagoga z powołania przystało, adoptuje osamotnioną babcię. Michalina swój talent do terenów zielonych wykorzystała zakładając charytatywnie ogródek dla hospicjum. Alina z kolei została przyszywaną ciocią na dziecięcym oddziale onkologicznym. Marcelina wywróciła sobie świat do góry nogami wydając na świat córeczkę i rozstając się z jej ojcem. 
---------------------------------------------

Bardzo optymistyczna powieść, która pozwala uwierzyć, że zawsze znajdą się nawet obcy ludzie, którzy pomogą w potrzebie, na przyjaciół zawsze można liczyć, na każdego czeka gdzieś jego miłość, tylko trzeba ją odkryć. Pani Monika Szwaja to jedna z moich ulubionych polskich autorek. Jej książki są wesołe, czasem wzruszają i opisują naszą polską rzeczywistość z naszymi wadami i zaletami. Do tego potrafi ona nas przekonać, że Polska też jest piękna, czy to będzie jej ukochany Szczecin i okolice, czy też np. Karkonosze (ale to już w innej książce).  

------------------------------------------------


Na okładce którejś z powieści Moniki Szwai było napisane, że "twórczość Szwai to swoisty lek antydepresyjny" i ja się w zupełności z tym zgadzam, bo jej powieści tak właśnie na mnie działają. I nie oczekuję od nich niczego więcej. 

POLECAM NA SPOKOJNE WIECZORKI 





1 komentarz:

  1. Książka idealna na jesienną chandrę. Przeczytam, bo taj lektury obecnie potrzebuję :)

    OdpowiedzUsuń